Życie Miasta

Historie o dilerach szczęścia – Gliwice kolebką branży beauty

Ciekawostki z Gliwic, czyli o pochodzeniu pasty do zębów, kremu Nivea i plastrów leczniczych, które powstały z inicjatywy urodzonego w Gliwicach Oskara Troplowitza. Czy znamy jego historię? 

Urodził się w Gliwicach i zmienił świat 

Od 1900 roku na całym świecie sprzedano ponad 20 miliardów tubek pasty do zębów. Jeśli sprzedawane corocznie plastry na rany ułożylibyśmy jeden na drugim, otrzymalibyśmy linię o długości 1/3 drogi na Księżyc – w dobitny sposób o najbardziej znanych osiągnięciach Oskara Troplowitza pisze Aleksandra Klich. 

Sukces nie bierze się z przypadku, rzadko kiedy nadchodzi niespodziewanie.  Oskar Trowplowitz zapracował, aby na trwałe przejść do historii branży kosmetycznej i medycyny. Szybko zyskiwał popularność i robił karierę po przejęciu firmy Biersdorf w 1890 r., a wyprodukowane przez jego firmę produkty osiągnęły spektakularny sukces! 

Wbrew temu, co sugerować może nazwa, początki w branży beauty wcale nie były ani łatwe, ani piękne. Nie będziemy zaklinać rzeczywistości, Oskarowi Troplowitzowi w karierze znaczenie pomogły środki finansowe, którymi dysponowała rodzina. To one pozwoliły mu wykorzystać szansę, kiedy ta nadeszła. Jego rodzina odegrała znaczną rolę w historii Gliwic, warto o niej krótko wspomnieć. 

Przodkowie i siedem gliwickich lat “Alchemika z Gliwic” 

Gdyby ten Troplowitz urodził się teraz, byłby miliarderem. Bo największe pieniądze robi się na ludzkiej słabości. A dbanie o siebie to słabość, prawda? – przybliża sylwetkę Oskara Troplowitza nazwanego przez Aleksandrę Klich: Alchemikiem z Gliwic Dr Irena Eris.  

Oskar Troplowitz niewątpliwie zmienił świat, sprawiając, że mógł być świeżym, pachnącym i szczęśliwym miejscem, po którym nie widać upływu lat. Chcielibyśmy opowiedzieć wybrane fragmenty z jego życia, a przez to udowodnić, że jego wynalazki na zawsze zmieniły świat. Nazywanie go dilerem szczęścia w tym kontekście jest, jak najbardziej uzasadnione! 

Co ciekawe, pod wieloma względami był wierny tradycjom rodzinnym. Zanim do nich przejdziemy, wyjaśnijmy etymologie nazwiska. Jego przodek – Scholim Jacob Troplowitz (1752-1820) przybył do Gliwic, z miejscowości Troplowitz, czyli obecnej Opawicy przy polsko-czeskiej granicy. Jednym z siedmiorga jego dzieci był Salomon Troplowitz (1789) – zyskał on sławę, dzięki dystrybucji i handlowi winem sprowadzanym z Węgier. Parafrazując, sprzedawał on ciekłe szczęście. Jego trunki cieszyły się olbrzymią popularnością na Śląsku, co więcej, zaopatrywał on w wino dwór pruski! Prowadzona przez Salomona winiarnia znajdowała się w Gliwicach, pod adresem Rynek 25. 

Nie chcemy wdawać się w szczegóły biografii Salomona Troplowitz, a byłoby o czym pisać. Nadmieńmy tylko, że z trzech małżeństw doczekał się 12 dzieci. Dużo, jednak posiadał on wystarczające zasoby, aby o wszystkie zadbać. Jednym, z synów Salomona Troplowitza był: Simon Ludwig (Louis) Troplowitz, późniejszy mistrz budowlany i ojciec Oskara Troplowitza. 

Podajmy w telegraficznym skrócie informacje o jego rodzinach. Oskar Troplowitz (1863-1918) był synem Simona Ludwiga (Louisa) Troplowitza (1825-1913) i Agnes Mankiewicz (1841-1862). Jego ojciec zasłynął tym, że został głównym budowniczym synagogi w Gliwicach. Trudno docenić to czego nie widać. Świątyni nie ma na mapie obecnych Gliwic, została podpalona podczas zamieszek w czasie Nocy Kryształowej, kiedy pozwalano na niszczenie żydowskiego mienia. W konsekwencji pożaru budynku z 9/10 listopada 1938 r. synagoga zniknęła z miasta. Warto sobie przypomnieć, jak wyglądała. Synagoga była budynkiem wzniesionym na planie czworokąta, w konwencji historyzmu, wyróżniająca się trójczłonową fasadą, obszerną nawą, dwiema kondygnacjami empor we wnętrzu.   

Obecna synagoga, dostojny budynek w stylu orientalnym, została wzniesiona w latach 1860–1861 przez mistrzów murarskich Lubowskiego i Troplowitza, wedle planu wykonanego przez tego pierwszego, kosztem 25 444 talarów, 22 srebrnych groszy i 9 fenigów.  

Uroczyste oddanie świątyni do użytku odbyło się 29 sierpnia 1861 roku w obecności radcy konsystorialnego Barona jako przedstawiciela rządu oraz władz miejskich – na temat jej budowy pisał B. Nietsche w Historia Miasta Gliwice, Gliwice 2011. 

Powstanie synagogi zawdzięczamy między innymi ojcowi Oskara Troplowitza, który wiele oczekiwał po narodzinach syna. Zakładał, że przejmie po nim interes, wcześniej postanowił zadbać o jego edukacje, w Gliwicach był z tym problem, dlatego cała rodzina przeprowadziła się w 1870 r. do Wrocławia. 

Oskar Troplowitz miał wtedy 7 lat. Jednym z powodów, jak pisze Aleksandra Klich, było pragnienie zapewnienie odpowiedniej edukacji synowi, którą gliwickie gimnazjum nie zapewniało. Słynęło z ortodoksji – 40 proc. Jego absolwentów zostawało teologami, a nie takiej przyszłości dla swojego syna chciał Simon Louis Troplowitz. 

Edukacja i przygotowanie zawodowe 

Po przeprowadzce do Wrocławia Oskar Troplowitz rozpoczął naukę w tamtejszym gimnazjum im. Marii Magdaleny. Jednocześnie snuł plany przyszłych studiów na kierunku historia sztuki, jego zamiary jednak nie uzyskały aprobaty ojca, co doprowadziło do zmiany planów. Właściwie, odłożył je tylko w czasie. Po zdaniu tzw. Małej matury w gimnazjum rozpoczyna praktykę w aptece wuja. 

W latach 1878–1881 odbył trzyletnią naukę i praktykę we wrocławskiej aptece przy Schweidnitzerstrasse (ob. ul. Świdnicka), po czym pracował jako asystent w aptekach w Berlinie i Poznaniu.  

W latach 1884-1886 studiował farmację na uniwersytecie we Wrocławiu, kończąc naukę egzaminami państwowymi, po czym nadrobił maturę, by podjąć upragnione studia w Heidelbergu: w 1888 r. otrzymał tytuł doktora filozofii i magistra wolnych sztuk.  

Po odbyciu rocznej służby wojskowej został w 1889 r. współpracownikiem w aptece swego wuja dra Gustawa Mankiewicza w Hof-Apotheke w Poznaniu – o edukacji Oskara Troplowitza pisze Bożena Kubit, przy czym zwraca uwagę, na inny aspekt budowania życia. 

Kariera Oskara Troplowitza zyskała impuls do rozwoju, kiedy wykorzystując niepowodzenia Paula Carla Beiersdorfa w życiu zawodowym i prywatnym odkupił od niego zakład (Laboratorium dermatologiczne w Altonie, która mieści się na terenach obecnego Szlezwiku-Holsztynu). 

W początkach 1890 r. 16-letni syn Paula Carla Beiersdorfa popełnia samobójstwo, a wcześniej zakład poniósł straty finansowe przez duńskiego spekulanta, to spowodowało, że w maju w prasie farmaceutycznej ukazało się ogłoszenie o sprzedaży zakładu. Jego cena wynosiła 60 000 marek, natomiast dzięki pomocy finansowej wuja G. Mankiewicza Oskar Troplowitz kupuje zakład za 70 000 marek. Notarialne dokumenty sprzedażowe zostały podpisane we wrześniu 1870 r. Po przejęciu nie zmienia nazwy firmy, dodając jedynie końcówkę: P. Beiersdorf & Co. 

Oskar okazał się wielkim innowatorem, przejął zakład zatrudniający 8 pracowników i zmechanizował produkcję. Wkrótce w Hamburgu wybudował nową fabrykę, doprowadziło to do zatrudniania ok. 500 osób w 1914 r.  

Pracownicy objęci są specjalną opieką Troplowitza, zostaje im skrócony tygodniowy czas pracy z 60 do 56 godzin, otrzymują pieniądze na święta Bożego Narodzenia oraz zyskują prawa do płatnego urlopu. W dodatku w stołówce serwowane są dla nich darmowe posiłki, a przy zakładzie działa żłobek, zapewniający opiekę dzieciom pracowników — wymienia, jak bardzo dbał o swoich pracowników Oskar Troplowitz Aleksandra Klich. 

Nie jest naszym celem opisywanie historii zakłady Beiersdorf, zamiast tego wymienimy najbardziej znane odkrycia, które naszym skromnym zdaniem zmieniły świat. W ich wynalezieniu udział miał urodzony w Gliwicach Oskar Troplowitz. 

Niebywałe kariery produktów marki Beiersdorf 

Higiena jest niezwykle ważna, każdy to wie, aczkolwiek dbanie o nią w dawnych czasach było utrudnione i niewygodne. W XIX w. jeśli chciało się utrzymywać czyste i zdrowe zęby, należało używać specjalnego proszku, a to było kłopotliwe.

Wtedy przedstawiając problem do Oskara Troplowitza zgłosił się znajomy dentysta

Jest rok 1891. Troplowitz podchwytuje pomysł. Wystarczy do proszku dodać składnik spajający i jest pasta!  Pierwszą nazywa Florisal, drugą Kalichloricum. Potem obie łączy w jedną — taką, którą można myć zęby codziennie. 

Kilka lat później pastą Troplowitza szorują zęby rano i wieczorem setki tysięcy Europejczyków i Amerykanów — o prawdopodobnie najważniejszym dla zwykłych ludzi wynalazku Troplowitzza pisze Aleksandra Klich. 

Kolejny wynalazek zyskał również wielką popularność, a to za sprawą swoich niezwykłych właściwości. Firma Troplowitza wyprodukowała kauczukowy plaster do opatrywania zranionych miejsc, zwłaszcza sportowcy i podróżnicy za nim przepadali. Nie wywoływał podrażnień ani się nie odklejał, ani nie moczył. 

Troplowitz postawił na poprawę urody i ogólnej estetyki, dlatego niemieckie panie doceniły zwłaszcza szminkę do ust Labello, która tak jak dzisiaj, produkowane były na wysuwanych sztyftach. 

Firma, stawiając na rozwój, kupiła fabrykę mydła i po wielu próbach i staraniach uzyskała znane dziś gładkie, owalne, białe mydło. Widząc je, znajoma kobieta doradziła mu nazwę: Nivea, łac. Śnieżnobiały. 

Na oddzielną wzmiankę zasługuję krem, który mimo upływu kilkudziesięciu lat od jego wynalezienie wciąż cieszy się uznaniem i popularnością. W poprzednim wieku niestety kremy niczym nie przypomniały atrakcyjnych dla oka i powonienia substancji. Były w dużej mierze aptekarskimi maziami, które nie zachęcały do używania.

Analizując wady istniejących już produktów, firma Troplowitza postanowiła stworzyć alternatywę. Jednym z problemów, na jakie natrafili był brak wiedzy, jak połączyć olej i wodę w jedną emulsję.  Pomógł w tym euceryt wynaleziony przez doktora chemii Isaaca Lifschutza. 

W 1911 r. Troplowitz kupuje od Lifschutza patent na emulgator — łój z mieszków włosowych owiec. Do trzech podstawowych składników -wody, tłuszczu i euceritu – dodaje glicerynę, cytrynę i niewielką ilość esencji różanej i liliowej.  

Tak właśnie powstał krem o delikatnej konsystencji: eliksir młodości nowoczesnej Europy. Lifschultz dostaje pracę u Troplowitza. 

Dr Eris: To był kamień milowy w dziejach kosmetyki. Po raz pierwszy udało się stworzyć krem stabilny – taki, który nie psuje się i nie przypomina aptekarskiej maści. Ładnie pachnie, dobrze się rozprowadza. I po kilkudziesięciu latach nadal cieszy popularnością — o przełomowym wynalazku kremu pisze Aleksandra Klich. 

Euceryt wynaleziony przez Liftchutza świetnie się sprawdził w produkcji kremu. Opatentowany został wykorzystany przez firmę Beiersdorf i profesora dermatologii Paula Garsona Unna do opracowania receptury Nivea Creme, który zyskał ponadczasową popularność. 

Kanał ClassyKA na YouTube dzieli się ciekawostkami na temat kremu Nivea, jedne są sprawdzalne, inne anegdotyczne. W 1993 r. w reklamie Nivea Sun wystąpiła 21-letnia Cameron Diaz, od tego momentu rozpoczęła się jej kariera. Poza tym kosmetyki Nivea sprzedawane są 60 wersjach językowych.

Podobno, jeśli wszystkie zużyte pudełeczka po kremie Nivea, ułożyłoby się w rządku jeden na drugim, to trzykrotnie sięgnęłyby one księżyca – zdradza Kanał ClassyKA na YouTube.

Czy tylko dawniej Gliwice wiedziały, jak dbać o urodę całego świata? W samym mieście istnieją tradycje dotyczące wytwarzania kosmetyków i perfumów, planujemy kolejne publikacje na ich temat. 

Literatura cytowana: 

Aleksandra Klich, Bez mitów. Portrety ze Śląska, Racibórz 2007. 

Bożena Kubit, Oscar Troplowitz i jego gliwickie korzenie, http://muzeum.gliwice.pl/. 

Krzysztof A. Kluza

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button