SportŻycie Miasta

Mecze o mistrzostwo przy Okrzei i w Arenie

Ten weekend był bardzo ważny dla fanów Piasta Gliwice. Piłkarski Piast w swojej drodze po europejskie puchary podejmował przy Okrzei walczącego o mistrzostwo Polski Lecha Poznań, natomiast ich futsalowi koledzy już w ten weekend mogli zapewnić sobie co najmniej srebrny medal mistrzostw Polski.

Poznańska lokomotywa odpaliła w ostatnim momencie

Przed tym spotkaniem Lech Poznań zajmował drugie miejsce w tabeli, mając tyle samo punktów co Raków, który zremisował w tej kolejce z Cracovią. Zatem Kolejorz w przypadku zwycięstwa mógł wygodnie rozsiąść się na fotelu lidera PKO Ekstraklasy z dwupunktową przewagą. Piast grał natomiast o utrzymanie szans na grę w europejskich pucharach. Gliwiczanie do meczu przystępowali z sześciopunktową stratą względem Lechii Gdańsk, która wygrała 3:2 ze Stalą Mielec.

Pierwsza połowa to zdecydowana przewaga Lecha Poznań. Podopieczni Macieja Skorży co prawda nie byli zdecydowanie częściej przy piłce, jednak stwarzali sobie duże groźniejsze sytuacje bramkowe. Dobrze dysponowany w tym meczu Joel Pereira znakomicie dyrygował grą Kolejorza w tym spotkaniu. W 15 minucie mogliśmy zobaczyć efekt dobrej gry Portugalczyka, który zagrał piłkę wprost na głowę Jakuba Kamińskiego, a ten pokonał Frantiska Placha. W 36 minucie Pereira znów zagrywał wyśmienicie do swojego kolegi Adriela Ba Louay, który odegrał do Ishaka – jednak w tej akcji piłka minęła bramkę Placha.

Druga połowa rozpoczęła się bardzo dobrze dla Piasta. Gliwiczanie wyszli na faworyzowanego Lecha, który prowadził 1:0 tak jak powinni – agresywnie i bardzo mądrze taktycznie. Po 30 sekundach drugiej odsłony gry mieliśmy 1:1. Wilczek rozrzucił grę do lewej strony, piłkę otrzymał Katranis, który zagrał do znajdującego się w polu karnym Damiana Kądziora, a ten pewnym strzałem po ziemi pokonał bramkarza Lecha Poznań. Bramka zdecydowanie dodała wiatru w żagle zespołowi z Gliwic, jednak Lech nadal miał więcej z gry, tylko nie potrafił tego wykorzystać. Inaczej było w 88 minucie. Piłkę wybitą z rzutu rożnego przebił Lubomir Satka, ta trafiła do Mikaela Ishaka, a ten wpakował ją do bramki.

Można powiedzieć, że na ten moment sytuacja jest bardzo podobna do tej z 2010 roku, kiedy Lech Poznań zdobywał mistrzostwo Polski. Lechici wtedy również wygrali 2:1 w końcówce meczu na śląskiej ziemi – pokonując Ruch Chorzów przy ul. Cichej. Lech w tym momencie ma 2 punkty przewagi nad drugim Rakowem Częstochowa i przed dwoma ostatnimi kolejkami rozdaje karty w grze o ligowy tron.  Natomiast Piast Gliwice porażką niemalże zakopał swoje szanse na puchary – ponieważ Lechia Gdańsk musiałaby przegrać wysoko dwa ostatnie mecze, natomiast Piast musiałby wygrać strzelając dużo bramek. Gliwiczanie na ten moment mają gorszy bilans bramkowy od Lechii Gdańsk o aż 9 bramek.

Szanse na europejskie puchary są naprawdę małe i prawdopodobnie Piastowi nie uda się wyprzedzić Lechii, jednak nie takie rzeczy piłka nożna już widziała – zatem należy być z podopiecznymi Waldemara Fornalika do ostatniej minuty tego udanego sezonu!

Srebro już mamy, teraz na złoto czekamy

Na trzy mecze przed końcem tego sezonu futsalowa drużyna Piasta Gliwice zapewniła sobie srebrny medal mistrzostw Polski. Gliwiczanie wykonali swoją robotę w meczu z tegorocznym spadkowiczem, natomiast zespół z Lubawy zremisował swoje spotkanie i tym samym wypisał się z gry o 2 miejsce w tabeli.

W tym spotkaniu nikt nie spodziewał się niespodzianki. Zaledwie 18 sekund potrzebowali zawodnicy Piasta Gliwice do wyjścia na prowadzenie – lewą stroną popędził Pegacha, który dograł na drugi słupek do Zatovica, a ten się nie pomylił. Gliwiczanie dalej sunęli na gości z kolejnymi atakami, jednak bramkarz drużyny z Polkowic pokazywał się z wyśmienitej strony. Piłka nie chciała wpaść nawet do pustej bramki, kiedy fatalnie pomylił się Pegacha. Spadkowicz z Polkowic parokrotnie dobrze kontrował stwarzając sobie groźne sytuacje, jednak to Piast strzelił kolejną bramkę. Pegacha wykorzystał błąd obrońców i strzelił na 2:0. Później w słupek trafił Graca, chwile później gliwiczanie trafili również w poprzeczkę, jednak wynik do przerwy nie uległ zmianie.

W drugiej odsłonie gry Piast Gliwice strzela zawsze bardzo dużo bramek – tak też było tym razem. Strzelanie po podaniu Szadurskiego rozpoczął Bakłanov. Wtedy lider tabeli rozpędził się na dobre, czego efektem była koronkowa akcja z 29 minuty zakończona golem Bugańskiego. Chwilę później znowu udział w akcji brał Bugański, który tym razem podawał do Pegaczy, a ten zdobył bramkę na 5:0. Ostatniego, szóstego gola zdobył w 34 minucie po mocnym uderzeniu Tomasz Czech.

Piast Gliwice kolejny raz wygrał wysoko i zapewnił sobie srebrny medal mistrzostw Polski. Jednak zespół z Areny jeszcze się nie cieszy i jest skupiony na celu, którym jest tytuł mistrzowski. Do tego jednak zostały trzy kolejki, a Rekord Bielsko-Biała nie odpuści.

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button