Życie Miasta

Nie żyje Aleksander Doba – miał 74 lata.

Nie żyje Aleksander Doba. Polski kajakarz i podróżnik miał 74 lata. Informację o jego śmierci przekazała za pośrednictwem Facebooka rodzina.

O śmierci podróżnika poinformowała rodzina dziś – 23 lutego około godziny 13:

„Z głębokim żalem zawiadamiamy, że dnia 22 lutego zmarł wielki kajakarz – Aleksander Doba. Zmarł śmiercią podróżnika, zdobywając najwyższy szczyt Afryki – Kilimandżaro spełniając swoje marzenia. Pogrążona w żalu żona, synowie, synowe i wnuczki”

Jak mówi Łukasz Nowak, założyciel Klubu Podróżników Soliści organizującego wyprawę na Kilimandżaro, podczas której zmarł Aleksander Doba:  

“Mówił, że jest w świetnej formie. Nie miał objawów choroby wysokościowej. Olek zdobył szczyt o godz. 11 w poniedziałek. Przed wykonaniem zdjęcia poprosił o dwie minuty odpoczynku. Chwilę później stracił przytomność, a zaraz później funkcje życiowe.” 

Aleksander Doba był najlepszym polskim kajakarzem długodystansowym – urodził się 9 września 1946 r. w Swarzędzu koło Poznania. Po ukończeniu studiów na Politechnice Poznańskiej przeprowadził się do Polic, gdzie rozpoczął pracę w Zakładach Chemicznych Police.

Od najmłodszych lat pasjonował się sportem kwalifikowanym. Jako szybownik miał wylatane 250 godz., miał drugą klasę wyszkolenia szybowcowego, a jako spadochroniarz oddał 14 skoków spadochronowych. Był też zapalonym kolarzem. Jego największa miłość to jednak woda. Był żeglarzem i sternikiem jachtowym oraz miał patent rozszerzony na rejsy morskie.

Swoją przygodę z kajakiem – podróżowanie, które stało się jego wielką pasją – rozpoczął w Klubie Kajakowym „Alchemik” Police. Bardzo szybko uzyskał wszystkie odznaki kajakowe wydawane przez polskie organizacje. Jako jedna z niewielu osób w Polsce miał złotą odznakę IFC przyznawaną przez Międzynarodową Federację Kajakową.

W 1999 r. w ciągu 80 dni samotnie opłynął Bałtyk z Polic, aż do … Polic! Pokonany dystans przekraczał 4,2 tys. km. Rok później w trakcie 101 dób pokonał ponad 5350 km, płynąc samotnie z Polic do Narwiku za północne koło podbiegunowe. W 2009 r. wybrał się nad Bajkał, który opłynął w 41 dni, pokonując dystans blisko 2 tys. km. 

Na kartach historii zapisał się głównie przez samotne pokonanie Oceanu Atlantyckiego dwa razy: w jego najwęższymi i najszerszym miejscu.

 W wywiadzie dla National Geographic” o swoich możliwościach mówił w ten sposób:

„Mogę spełniać swoje marzenia i pasje. Szaleć i robić rzeczy, o których innym się nie śniło. Mieć czas na planowanie kajakowych wypraw, a co ważniejsze, na ich realizację. Być na przykład pierwszym człowiekiem, który po raz pierwszy bez przystanku przepłynął kajakiem Atlantyk. I czwartym, który w ogóle tego dokonał. Takie rzeczy mogę. Całkiem sporo jak na emeryta. Dla mnie emerytura jest jak urlop, a nie koniec aktywności. Dzięki niej mogę pływać, kiedy chcę. Bez ograniczeń”.

I w aspekcie tych słów go zapamiętajmy. 

Martyna Urban

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button