KulturaŻycie Miasta

“Filmowa” historia z Gliwic

Inscenizowany pokaz i komiczna pomyłka? Czy komediowy film pt. “Jak rozpętałem druga wojnę światową” (1969) miał swój pierwowzór w Gliwicach? Przypomnijmy prowokację gliwicką, czyli rzekomą napaść Polaków na miejską radiostację. 

Zatrzymajmy się na chwilę i odpowiedzmy, co ma wspólnego film z polskim napadem na radiostacje mieszczącą się przy ul. Tarnogórskiej w Gliwicach? Co się za nim kryje? Ile miało to wspólnego z wojną?

Upozorowanie polskiego ataku na niemiecki Górny Śląsk miało być dobrze odegranym i przekonującym przedstawieniem. Chociaż nie uniknięto błędów, to Adolf Hitler wykorzystał “prowokację gliwicką”, aby uzasadnić wojnę z Polską. Nawiązał do niej podczas przemówienia w Reichstagu, stało się to przed atakiem na Polskę.

Nie będziemy zajmować się szeroko pojętą rozrywką, gdyż w tym kontekście jest to niewłaściwe. Rozwinięcie tytułu nawiązuje do wojennej pomyłki, która chociaż w Gliwicach miała miejsce, to nie zakłóciła niemieckich planów. Uzasadnione będzie postawienie tezy, że wypadki w Gliwicach były Führerowi potrzebne do wojny! Z drugiej strony należy zaakcentować i uwypuklić dawne mniej znane dzieje Gliwic. Kiedy je przedstawimy, to przy odrobinie dobrej woli można połączyć je w filmową historię.  

W 1918 r. na deskach gliwickiego teatru pojawiła się wówczas 17-letnia Marie Dietrich, której światowa sława na srebrnym ekranie rozpocznie się już rok później. Od tej pory będzie znana całemu światu jako Marlene Dietrich. Jej występ nie był wcale najgłośniejszym pokazem aktorskim Gliwic! Do niego doszło ponad 20 lat później, w sytuacji, kiedy rozpacz mieszała się z żartem i pomyłką. 

Na czym polegała polityczna gra  

Do “polskiego” ataku na niemiecką radiostację w Gliwicach doszło w czwartek, 31 sierpnia, 1939 r. Sfingowana akcja nie miała w sobie nic z prawdy, jej celem było dostarczenie Niemcom (wówczas III Rzeszy) casus belli – łac. pretekstu do wypowiedzenia wojny… Polsce. Powód do agresji pojawił się także dzięki Gliwicom. 

Przyjęło się, że polski początek II wojny światowej łączymy z pierwszą bitwą, to jest Obroną Westerplatte na terenach Wolnego Miasta Gdańska. Dlaczego? Powody zaistniały wcześniej. Zostawmy kwestie ideologiczne i eksterytorialną autostradę przez Polskę. To ważne jednak niewystarczające, gdyż zgodnie ze słowami Carla von Clausewitza: do wypowiedzenia wojny, musiała zajść polityczna przesłanka. Przez prowokacje gliwicką warunek został spełniony. 

Wcześniej III Rzesza bynajmniej nie próżnowała, w terminie od 25 sierpnia, do 1 września na Górnym Śląsku doszło do 45 różnych incydentów granicznych. Wszystkie nosiły znamiona prowokacji nieniemieckich. Do kluczowego zdarzenia miało jednak dojść w Gliwicach, przygotowywano się do niego od lata 1939 r. Opracowanie planu powierzono Głównemu Urzędowi Bezpieczeństwa Rzeszy, który chciał do akcji wykorzystać Górnoślązaków mówiących po polsku. 

Plan prowokacji gliwickiej opracowano 10 sierpnia 1939 r. w siedzibie tajnej policji państwowej w Berlinie. Zdecydowano wówczas o podziale ról i zakresie obowiązków. W spotkaniu uczestniczyli: 

  • Reinhard Heydrich szef policji bezpieczeństwa Sipo oraz służby bezpieczeństwa NSDAP)  
  • Alfred Naujocks (SS-Sturmbannfiihrer)
  • Heinricha Müllera (szefa Gestapo, zajmujący się wywiadem zagranicznym) 

Podczas narady Heydrich wydał dyspozycje dotyczące przygotowania 200 ludzi z obozu koncentracyjnego w Sachsenhausen pod Berlinem i zwłok 50 więźniów (w żargonie używanym podczas akcji tzw. konserw).  

Naujocksowi zlecono zaś przygotowanie prowokacji opatrzonej kryptonimem „Himmler”, mającej na celu upozorowanie ataku polskiego na niemiecki Górny Śląsk.  

Naujocks ze swoimi ludźmi miał zaatakować radiostację niemiecką po przekazaniu rozkazu „Grossmutter gestorben”(,,Babcia umarła”) – czytamy na temat przygotowań do prowokacji w: “Górny Śląsk podczas II wojny światowej”.

Akcja może się wydawać dzisiaj sztucznie i prowizorycznie przeprowadzoną, ale jest to pogląd niesłuszny. Napastnicy wyrośli w radiostacji trochę, jak grzyby po deszczu, jednak w ogóle się nad tym nie zastanawiano. Akcję rozpoczęto w nocy 31 sierpnia, poprzedziły ją działania Heinricha Müllera, których skutkiem było pozbawienie kontaktu radiostacji z miejscowym posterunkiem policji. Następnie do akcji wkroczyły oddziały zarządzane przez Alfreda Naujocksa, sprawnie rozbrojono przebywające w rozgłośni osoby, natomiast gorzej było z następną częścią planu. 

Gliwicka technika radiowa – istniejący zabytek techniki 

Prowokacja gliwicką zakończyła się umiarkowanym sukcesem, czy w realizacji placów przeszkodziła pomyłka? Nie wiadomo. Wówczas w Gliwicach istniały dwie radiostacje, pozorujący Polaków napastnicy zajęli złą i byli zmuszenie do wysłania w eter komunikatu, korzystając z mikrofonu burzowego niskiego zasięgu. 

Przygotowana na tę okoliczność wypowiedź była dłuższa, lecz udało się nadać tylko słowa: „Uwaga, tu Gliwice! Radiostacja znajduje się w rękach polskich”. Niewyraźne i zakłócone słowa w języku polskich trudno było zrozumieć, ale… odniosły efekt, akcja się udała.

Gliwicka siła sygnału, czyli o radiostacjach

Pierwsza z nich powstała w 1925 przy obecnej ul. Radiowej. Spełniała zadania propagandowe, tzn. Powiększała zasięg wrocławskiej rozgłośni Schlesische Funkstunde. Co ważne, była ona wyposażona w sale koncertową, studio mikrofonowe i redakcje. Poznajmy jej techniczną stronę, za nadawanie sygnału odpowiedzialny był: 

Nadajnik firmy Telefunken o mocy półtora kW pracował na fali o długości 253,4 m. Po trzech latach zastąpiono go nadajnikiem o mocy 5 kW, który działał do końca 1935 roku. Nad budynkiem, między dwiema 75-metrowymi wieżami stalowymi zawieszono teową antenę nadawczą – zradza techniczą stronę http://podrozestarszegopana.radom.pl/radio/index.html . 

Brakowało mocy, a chciano dotrzeć do dalej mieszkających osób. Przypominamy, że druga radiostacja powstała na ul. Tarnogórskiej i zaledwie 10 kilometrów dzieliło ją od granicy z przedwojenną Polską. Tam w grudniu 1935 r. powstało radio wyposażone w nadajnik firmy Lorenz o mocy 8 kW, który nadawał na częstotliwości 1231 kHz (długość fali 243,7 m). 

Sygnał emitowała półfalowa antena pionowa, zawieszona wewnątrz zbudowanej w tym celu drewnianej wieży. Przy wieży znajdowały się dwa boczne budynki zbudowane dla załogi radiostacji. W całych Niemczech zbudowano w latach 30-tych XX wieku około 15 drewnianych wież nadawczych, które umożliwiały zawieszenie średniofalowej anteny pionowej o lepszych niż antena pozioma walorach emisyjnych – tamże.

Drewniana wieżą, tak kiedyś, jak i obecnie jest wyjątkową budowlą. Wzniesiona z różnej wielkości belek modrzewiowych, głównie kwadratowych, które połączone są ze sobą za pomocą ok. 15 tys. Śrub i kołków mosiężnych. Wieża stoi na planie kwadratu, jak mówi jest przekrój poziomy. 111-metrowa wieża została wzniesiona bez gwoździ, a jej cztery stopy zakotwiczono do 87-tonowych betonowych fundamentów. 

Stara radiostacja zyskała nowe funkcje 

Kompleks budynków radiostacji wraz z wieżą nadawczą i oprzyrządowaniem w 2005 r. został przejęty przez Muzeum w Gliwicach. Powinna to być duża przyjemność dla miłośników dawnej techniki, gdyż można przychodzić i oglądać urządzenia stworzone w 1935 r. przez firmy Lorenz, Telefunken i Siemens&Halske AG.  

Zachował się m.in. 8-kilowatowy nadajnik radiowy firmy Lorenz, panel ze wzmacniaczami małej częstotliwości, generatorem heterodynowym i innymi urządzeniami małej mocy. Zachował się również stół operacyjny z przyrządami pomiarowymi oraz kompletna instalacja do chłodzenia wodą lamp nadawczych – tamże.

Próbowaliśmy wyjaśnić, w jaki sposób Gliwice mogły wywołać II wojnę światową. Żartobliwy ton był intencjonalny, lecz nieprawdziwy. Miasto dołożyło swoją cegiełkę do wybuchu konfliktu. Dostarczyliśmy wielu powodów, natomiast mało przekonujących, a to z prostej przyczyny. Nazistowska polityka poradziłaby sobie i bez udziału Gliwic. Czy prowokacja gliwicka była klasycznym mydleniem oczu Europy? 

Literatura cytowana:

Ryszard Kaczmarek, “Górny Śląsk podczas II wojny światowej”, Katowice 2006.

Tomasz Marcin Dudziński, Gruss aus Gleiwitz. Część VI Rozkwit i upadek Cesarstwa Niemieckiego, wydanie darmowe.

Szlakami II RP. Przewodnik po Województwie Śląskim

Krzysztof A. Kluza

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button